czwartek, 30 października 2014

Autumn in cosy red jumper

Cześć kochani!

                Jak Wam mija tydzień? Robi się coraz bardziej zimowo. W sumie to nie wiem czy się cieszyć z tego powodu czy nie. Gdyby nie odmarzały mi dłonie z braku rękawiczek to byłoby całkiem OK. Jednak ostatnio jest taka piękna, słoneczna jesień – taka jaką ją uwielbiam. Poranna oszroniona trawa skrząca się w promykach słońca, przyjemny delikatny mróz, płaszczyki, kurteczki, szaliki, czapki, kapelusze, właśnie jesienna moda jest jedną z niewielu rzeczy, za które uwielbiam często deszczową i szarą jesień. Wzorzyste poncha, granatowe parki, kolorowe swetry, botki i kapelusze. J'adore!
                Jestem teraz też w trakcie poszukiwań jesienno - zimowych perfum. Szukam takich o bardzo wyrazistym zapachu cynamonu, ewentualnie pomarańczy i goździków, tak wiem, świątecznie. Jak już je wypatrzę (może znacie jakieś wpasowujące się w moje kryterium?), mam zamiar napisać posta w wydaniu „beauty”, o perfumach na zbliżający się sezon, a więc śledźcie! Ogólnie planuję jeszcze wprowadzić jakieś stałe punkty do mojej blogowej działalności. Na razie jestem na etapie burzy mózgów, bądźcie na bieżąco!
                Dzisiejszą stylizację i zdjęcia utrzymuję w klimacie jesieni. Cieplutki, o oryginalnym kroju i pięknym splocie czerwony sweter, spódnica w szkocką kratę po mojej mamie, czarny melonik a la Charlie Chaplin, oversize’owa czarna marynarka z charakterystyczną fakturą no i na koniec, sztyblety. Jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzach ;)














fot. Dominika Sawicka

juper - ZARA / skirt - old, my mum's / jacket - ? 
/ bowler - H&M / boots - venezia.pl


                

czwartek, 23 października 2014

Baby blue time!

Cześć kochani!
                Jak się macie, gdy na dworze cały czas ciemno, zimno i pada? Wiem, pewnie nie lubicie takiej pogody tak samo jak ja, ale jednak jest ona najlepsza do picia herbatki i czytania nowego posta ;) Dzisiejszy wpis będzie skierowany w szczególności do okularników, daltonistów i innych z jakimikolwiek „wadami”, czyli… do wszystkich Was!
                Każdy kto nosi już długo okulary skazany jest na… syndrom zranionego kreta. Każdy kto nosi już długo okulary i to czyta powinien wiedzieć o co mi chodzi. Dla wszystkich, którzy są przyzwyczajeni do Beatki w okularach, gdy je ściągnę za ich natarczywymi prośbami, wyglądam jak kret. Zawsze tak było i podejrzewam, że dopóki nie zdecyduję się przerzucić na soczewki, co na razie nie wchodzi w grę, to zawsze tak będzie. W tym momencie nie jestem gotowa na taką zmianę. Wbrew pozorom to nie jest byle zmiana. W okularach ludzie inaczej cię postrzegają niż bez nich. To udowodnione, że wyglądasz na bardziej inteligentną, ale nie chodzi mi o pozory mojej inteligencji, ekhem! Mitem jest, że facetom nie podobają się kobiety w okularach. Dla niektórych mogą być czymś bardzo atrakcyjnym i tajemniczym, także dziewczyny, zakładamy okulary! Ja się bardzo już do swoich przywiązałam, są częścią mnie i ważnym elementem charakterystycznym związanym z moją osobowością. Choć w czasie deszczu, będąc bez parasola najchętniej bym się ich pozbyła (alternatywą jest zakupienie zestawu mini wycieraczek).
                Co łączy okularników z daltonistami? Jak rozpoznać idiotę (w okularach jest trudniej)? Często zdarza się, gdy ktoś dowiaduje się, że druga osoba jest daltonistą albo nie rozróżnia niektórych barw (albo odcieni, pistacjowego od oliwkowego, łososiowego od różowego, ALOHA mężczyźni!) to łapie pierwszą lepszą rzecz pytając przykładowego daltonisty jaki to kolor. Gdy ktoś ściągnie okulary na prośbę drugiej osoby, to ta pokazuje mu ileś palców i pyta tym idiotycznym pytaniem „Ile palców widzisz?” Czy ja zemdlałam? To, że ktoś nosi okulary nie oznacza, że jest ślepy. Z cyklu: edukacja ludzi o sokolim wzroku.

                Każdy ma jakieś wady fizyczne; wady wzroku, kręgosłupa, zębów. Nie znam osoby idealniej. Prawie idealne – tak, ale idealne, nie. Ja pozostaję krecikiem i jednoczę się z moim kreskówkowym przedstawicielem. 

                Stylizacja na dziś, czyli niebieski baby blue (dla facetów oczywiście niebieski jak każdy inny) i dżinsowa baza. Jak Wam się podoba? Trzymajcie się ciepło i miłego oglądania! :)

Zapraszam do polubienia mojego fanpage'a:  https://www.facebook.com/bethbehindcheck.blogspot












fot. Dominika Sawicka

shirt - Reserved / jeans - ZARA / sweater - ? 
/ cap and bag - H&M / scarf - Orsay / shoes - Nike Roshe Run

wtorek, 21 października 2014

TOP 5, czyli 5 świetnych filmów, które Was zachwycą



                 

1. "Incepcja"
              Jeden z moich ulubionych filmów. Genialny. Zaskakujący. Oryginalny. Interesujący. Pomijając świetne zdjęcia i efekty specjalne, za które ten film dostał Oscara to sam pomysł i fabuła są totalnym mistrzostwem. Propsy dla Christophera Nolana. 



2. "Służące"
             Świetny, poruszający, nagrodzony 21. nagrodami (w tym Oscarem i Złotym Globem) film z uroczą Emmą Stone, która spisuje historie czarnoskórych kobiet pracujących jako służące w zamężnych rodzinach. Opowieści budzą później oburzenie wśród wyższych sfer.



3. "Nietykalni"
             Lekki francuski film niemogący się nie spodobać. Błyskotliwa komedia o sparaliżowanym milionerze zatrudniającym do opieki młodego chłopaka z przedmieścia, który właśnie wyszedł z więzienia. Super film!



4. "Pokuta"
             Sam fakt, iż przepiękna Keira Knightley gra główną rolę powinien Was przekonać do tego filmu. Przynajmniej męską część. Jednak muszę przyznać, że jest do bardziej „babski” film, pomijając fakt zwiewnych halek Keiry. Bardzo poruszający, smutny genialny dramat. Oczywiście obsypany nagrodami.



5. "Woda dla słoni"
             Idealny na sobotni wieczór film z seksownym Robertem Pattinsonem i każdemu znaną jako „legalna blondynka” Reese Witherspoon. Oglądając ten film masz poczucie, jakbyś siedział na widowni w teatrze, polecam!


Oglądaliście którykolwiek z nich? A może wszystkie? Jakie wrażenia? Piszcie w komentarzach ;)





czwartek, 16 października 2014

Big return of dungarees

          Od mody na farmie po street style w Paryżu, Londynie i Mediolanie. Kiedyś kojarzone z pracą "w polu", dziś noszone przez największe ikony mody. I mnie. Ogrodniczki.
          Dzisiaj jestem zmęczona, więc krótko, następnym razem się bardziej rozpiszę ;) Jak Wam się podobają ogrodniczki? Jesteście na TAK czy na NIE?








fot. Dominika Sawicka

dungarees - Reserved / blouse - ? / shoes - Lee Cooper 
backpack - ASOS.com

         

czwartek, 9 października 2014

Diamond pattern with oversize jacket + all about childhood

                Rozmowa z koleżanką. Nagle ona oświadcza mi, że stałam się jakaś bardziej dojrzała, dorosła, kobieca. Ja na to:
a)      zgadzam się z nią i mówię, że też to zauważyłam
b)      parskam śmiechem
c)       udaję, że tego nie słyszałam i kontynuuję rozmowę

                …

                Odp. b).
               
                Jeszcze przed chwilą zwijałam się ze śmiechu z tak irracjonalnych rzeczy jak oczobłyski goleniowe, których szczęśliwie nie jestem przedstawicielką, nosząc „babcine” rajstopki zamiast rajstop z lycrą. Jeszcze przed chwilą wspominałam, jak to zawsze w „dziewczyńskich” zabawach chciałam być długowłosą Sam („Odlotowe agentki”, przypomnienie dla wszystkich „dojrzałych, dorosłych, kobiecych” dziewczyn, kobiet, które to czytają i zapomniały o jednej z ulubionych kreskówek dzieciństwa), a nikt nigdy nie chciał być Alex w żółtym kombinezonie.
                Dzieciństwo. Dzieciństwo, czyli czas, w którym skaczemy po stołach, krzesłach, fotelach, bojąc się przed wpadnięciem w podłogową lawę. Czyli czas, w którym apogeum dorosłości jest „palenie” słonych paluszków, a wkładanie palców do cukierniczki i ich oblizywanie staje się rutyną codzienności. Czas, w którym naszymi największymi wrogami stają się dentysta i woda utleniona, zaraz na miejscu 2. i 3. po szczepionkach, igłach i wszystkim co kłujące. Gdy biegamy po ogrodzie i łapiemy koniki polne do słoików, a później patrzymy jak nie mogą się wydostać. Jednak na końcu wygrywa dziecinne dobro i wypuszczamy owady. Jak rozpoznać małego sadystę lvl hard? Gdy w domu ciągle znika sól. I nie, nie pojawia się tak nagle jak Pan Dziobak w Spółce Zło Dundersztyca, po prostu znika. Zostaje wykorzystana do „wyższych celów” tj., sypania na te czarne, obrzydliwe ślimaki, które w dżdżysty dzień robią za skórkę od banana na ulicy, i patrzenia jak zdychają. Nie, nigdy tak nie robiłam, to okropne, nie myślcie, po prostu mam kolegów dzielących się ze mną swoimi dawnymi przeżyciami. Kropka.
                Dzieciństwo, czyli czas, w którym zamiast muszelek na plaży zbieramy pety (…może nie powinnam tego pisać w 1. os. l. mn..., byłam bardzo mała no!), i czas, gdy dajemy mamie pyszne ciasta, ciasteczka z piasku w kolorowych foremkach w kształcie delfinków. Czas, gdy tak bardzo jest nam przykro jak bezlitosne morze niszczy nasz zamek z piasku, oczywiście z fosą i wieżyczkami.
                Czas, w którym jesteśmy u szczytu naszej literackiej formy, wymyślając coraz nowsze neologizmy. Gdy moja przyjaciółka była mała i gdy jej się coś bardzo podobało mówiła „kuśkusiella”. Im więcej „kuś” tym bardziej Jej się coś podobało.
                Rozmarzyliście się? Coś Wam się przypomina? A teraz… powrót do rzeczywistości. Do bycia dużymi, może już nie tak beztrosko żyjącymi, ale dzieciakami… Ja dalej mam wstręt do igieł, może już nie wrzeszczę histerycznie, gdy mam mieć pobieraną krew i nie dam się już nabrać na to, że do tego wcale nie potrzeba igły, ale na pewno zawsze oddalam takie sprawy.

              Ubrania na dziś: spodnie w romby, pudrowo różowy sweterek, roshe run'y, oversize'owa marynarka w cudne wzory + egzotyczna apaszka.
             Jak Wam się podoba stylizacja? A jak post? Ile „kuś” byście mi dali przed "kusiellą"? Piszcie w komentarzach ;)
            Zapraszam do polubienia fanpage'a: https://www.facebook.com/bethbehindcheck.blogspot











fot. Dominika Sawicka

trousers - markowybutik.pl / sweater - ZARA / jacket - old, my mum's 
/ shoes - Nike Roshe Run / scarf - ?



czwartek, 2 października 2014

Simple dull pink and yellow pleated skirt

          Wiecznie zimne dłonie, czyli przekleństwo jesieni i zimy. Mimo brudnego, szarego nieba i nieprzyjemnej wilgoci w powietrzu jest w październiku coś niesamowitego, może nawet intymnego. Gdy przez zaparowane od gorącej jesiennej herbaty szkła okularów, siedzisz w rozciągniętym, o parę rozmiarów za dużym, ale ciepłym jak żaden inny, swetrze, wtulona w pachnący domem koc patrzysz przez okno i uśmiechasz sama do siebie, bo czujesz się szczęśliwa.
          Październik to też idealny miesiąc na podziwianie kolekcji z ostatnich fashion week'ów i czas słów z cyklu "ja też tak kiedyś chcę...!". Po przeglądzie zdjęć z pokazów mówię tak, patrząc na kolekcje: Giamby, Miu Miu, Jean-Charles de Castelbajac  i Louis Vuitton SS15 (zdjęcia u samego dołu).
          Za słowami idą czyny. Uszyłam sobie pierwszą bluzkę. Dopiero się uczę, więc nie mogę tak "szaleć" z cięciami i wszystkim innym. Hasło przewodnie początkujących: prosta forma. Od czegoś trzeba zacząć.
Jak Wam się podoba stylizacja? :)











fot. Dominika Sawicka

blouse - whole made by myself / skirt - ? / bag - verostilo.pl
/ shoes - Gino Rossi

Genialne, genialne, genialne:

Giamba SS15

Louis Vuitton SS15

Jean-Charles de Castelbajac SS15

Miu Miu SS15